Cześć,
na wstępie zaznaczam, że zdaję sobie sprawę z tego że moja dieta nie jest najwyższych lotów. Układając ją kierowałem się tym by było szybko, tanio, znośnie i bez narażania zdrowia (co się nie udało). Wydawało mi się jednak, że taka jaka jest wystarczy by sobie stanu zdrowia nie pogarszać... A jednak.
Trochę o mnie:
24 lata
178cm / 64kg
Masa -> ok. 2g białka 2500 - 3000kcal (zależy od dnia, w sumie już nie liczę).
Cholesterol całkowity 244 norma: <190
HDL 62,4 norma: >40
LDL 163,60 norma: <115
Trójglicerydy 90 norma: <150
Glukoza 102,6 norma: <99
Testosteron 7,99 norma: 2 - 8
Suple: BIałko z KFD.
Trening: 4x w tygodniu + 1x rekreacyjnie jakieś lekkie sporty.
2 lata wcześniej całkowity wyszedł na 221 przy codziennym smażeniu mięsa na oleju roślinnym i jajecznicy na maśle z 6 - 7 jajek. Po badaniu przyszły refleksje i postanowiłem się bardziej pilnować ale jak widać -> nie wyszło.
Ponieważ, że miałe półtoraroczną przerwę od treningów, to w tym roku zacząłem mniejwięcej w marcu.
Dieta:
I posiłek:
2 banany
II posiłek
100g kus kus, jakiś owocowy jogurt dla smaku
III posiłek:
100g kaszy/ryżu (przeważnie bulgur lub ryż brązowy)
250g gotowanej piersi z kurczaka bez skóry (od ok. miesiąca, wcześniej pieczone a jeszcze dawniej smażone na oleju)
Raz na jakiś czas dodaję smażone warzywa albo mieszankę groszku, marchewki czy kukurydzy ze słoika. Jak tego nie ma to polewam keczupem albo innym sosem z biedry.
IV posiłek
3 jajka na maśle
V posiłek
125g twarogu z owocami (głównie śliwki albo borówki)
VI posiłek
20 - 30g masła orzechowego/słonecznikowego + dwie bułki kajzerki lub coś ciemniejszego
1 porcja WPC Regular z KFD
Kolejność i przerwy różne -> nieregularny plan dnia.
Czasem oszukuję i raz w tygodniu wezmę zamiast mięsa np. kebsa. Zdarza mi się dietę uzupełnić raz lub dwa w tygodniu o mcdoubla z maca lub jakieś lody.
Co wiem, że robię źle:
Nigdy nie byłem przekonany do jedzenia takich ilości mięsa. Wydawało mi się, że jak będzie gotowane to problemu nie będzie.
Nie powinienem smażyć jajek.
Nie powinienem smażyć warzyw a gotować i raczej nie mrożone a samemu przygotowane.
Powinienem mieć bardziej zróżnicowaną dietę a nie dzień w dzień to samo.
Nie sądziłem tylko, że mimo to cholesterol będzie rósł... Nastawiałem się że będzie stał w miejscu albo spadnie.
I teraz pytanie, jak mam to zbić nie przerywając robienia masy? Ciężko o lepsze źródła białka niż kurczak i jajka... Nie mam lepszego pomysłu jak zmiana na gotowanie wszystkiego a i to mnie nie przekonuje, że uda się zbić aż 50 mg/dl cholesterolu LDL co i tak by było na styk.
Nie ukrywam, że jestem tym wynikiem badań przerażony. U lekarza do którego jestem umówiony spodziewam się odpowiedzi "odpuść, zrezygnuj z kurczaka i jajek" co na masie, która i tak już opornie idzie będzie dla mnie katastrofalną zmianą (na którą będę musiał się zgodzić no bo wiadomo).
Glukoza też wyszła dziwnie wysoko, ale tutaj winnym pewnie będą jogurty i banany. Więc to leci do zmiany. Jeżeli chodzi o testosteron to nie mam pojęcia o co tutaj chodzi
Pozdrawiam