Żeby nie przedłużać bardzo szybko kilka informacji o tym co kiedyś.
Ogólnie ćwiczę ponad 12 lat, lecz miałem trzy około roczne przerwy. To wiążę się trochę z odpowiedzią na pytanie które może rodzić się w głowie kogoś kto patrzy na moją raczej małą sylwetkę w kontekście mojego niemałego stażu. Otóż trzy razy "obrażałem się" na siłownię, i nagle moim celem stawała się radykalna redukcja, ze wszystkiego łącznie z mięsem. Ostatnia taka zmiana priorytetu dotyczyła piłki nożnej, "po co piłkarzowi mięśnie?"

Ostatnia przerwa to 4 miesiące od sierpnia do połowy listopada 2011. Przedobrzyłem treningi klatki robiąc zbyt często rekordy i dokładając sobie nieustannie przez okres ok. 12 miesięcy. Klatka się zerwała, dwie operacje (odbarczanie, szycie). Po 4 miesiącach, czyli w połowie listopada zacząłem ćwiczyć lekko z powrotem. Ze 150 na serie, siła spadła mi do 30, więc przyjemnie nie było. Miałem już wiele powrotów, ale ten był (jest) najgorszy, bo tu nie wystarczy puścić sobie "Eye of the tiger" i cisnąć do bólu. Tu już nie chodzi o charakter (tzn. nie tylko), bo kluczowym czynnikiem jest blizna i osłabione włókna które w takiej postaci jakie są teraz, pracują niecałe 5 miesięcy.

Nigdy nie robiłem nóg co było głupie. Zacząłem robić trochę przed kontuzją, ale można spokojnie powiedzieć, że nogi robię od 5 miesięcy. Przysiad stał się moim ulubionym ćwiczeniem, m.in. dlatego, że mogę tam wysublimować swoje siłowe ambicje bez obawy przed odnowieniem kontuzji.
Tyle tytułem wstępu.
Wzrost: 177
Waga: 86 teraz (103 najwięcej)
Wycisk: 180 przed kontuzją (przy 90kg)
MC: 250 gdzieś tam kiedyś (przy 90kg)
Przysiad: 4x120 teraz

Dieta: nie mam diety w typowym tego słowa znaczenia. W praktyce moje żywienie to przemieszane złe i dobre nawyki żywieniowe. Uwielbiam słodycze, a nawet czasem (kiedyś bardziej) zdarza mi się obżerać na noc (nie chcę być kulturystą, a kocham jedzenie - więc trudno abym się tego wstydził

Trening: dziwny twór który co prawda powstał ze splitu, ale zaszedł zbyt daleko by go tak nazywać:
Cykl 5 dniowy:
- klatka - barki(przód/bok) - triceps
- plecy - barki(tył) - biceps
- wolne
- nogi - łydki - kaptury - SS tric+bic
- wolne
Brzuch 2x w tygodniu, w zależności kiedy mam czas. Przedramię podobnie.
Suplementy: staram się nie nadużywać, czyli zażywam zgodnie z zapotrzebowaniem. Każdorazowo jednak obowiązkowo 50g gainera + 25/50g WPC z wodą po każdym treningu. Ostatnio też korzystam z PreWorków, bardzo mi się spodobały, ale nie przesadzam z dawkami. Cieszę się skutecznością niskich dawek.

Miejsce: ciasne, ale własne. Jest wszystko to co potrzeba, z wyjątkiem drążka. Tego mam na placu zabaw obok domu, i tam się zaczynają każde plecy. Jedynym minusem piwnicy jest wysokość (~190cm)

Z grubsza sorki za trochę długi i nudny wstęp, ale teraz do rzeczy. Chciałbym się skupić najbardziej na treningu choć pewnie też jakiś przykładowy dzień pod względem diety wrzucę, większość z nich i tak wygląda podobnie pod względem ilości posiłków.
Zapraszam do komentowania, krytyki (chyba, że ma być celna

=================================================================================================================================
Dzisiaj: klatka - barki(przód/bok) - triceps
- wyciskanie sztangi na skosie (+ ~40stopni): 8x60, 8x70, 7x80, 5x90, pompa 60tką (to może niedużo, ale jestem zadowolony, bo dziś pierwszy raz odkąd ćwiczę wszedłem na 90kg. Trochę strachu, pewnie bym i z 6 ruch zrobił, ale tyle mi wystarczy. Klatkę i tak robię zachowawczo, unikam płaskiej)
- poręcze 10xJa, 10x5kg, 8x10, 8x15, 8x20 (fajne ćwiczenie, ale boję się go jako, iż angażuje głównie piersiowy większy. Też pierwszy raz jak robiłem 20tką)
- SS rozpiętki na lekkim skosie (+) 10kg + przenoszenie hantla 15x22kg, 2s + 1s (5kg rozp. / 10kg przen.)
- wyciskanie z przed głowy siedząc - 12x45, 12x55, 8x65, 3x75
- unoszenie sztangi do brody (właściwie do klatki) szerokim chwytem 12x30, 12x40, 10x50, 6x60
- wznosy bokiem jednorącz leżąc na ławce bokiem (skos ~70 stopni) 3s
- francuskie wyciskanie podchwytem siedzac (na lawce z oparciem), 8x40, 6x40
- francuskie siedzac, waski chwyt mlotkowy, 2s 10x40
Na więcej nie starczyło czasu bo skończyłem o 21:30, a i tak trening zajął 1:30min.
Po treningu dwa duże posiłki. Dzień udany.