Kolejna dłuuuga przerwa spowodowana kontuzjami już właściwie za mną, więc najwyższa pora ruszyć dupę.
Ostatni rok stał pod znakiem kontuzji biodra, wpieprzania wszystkiego co było w zasadzie pod ręką i minimalnej ilości ruchu, co spowodowało, że zalałem się niemiłosiernie.
Kiedy już mogę normalnie chodzić i funkcjonować, chciałbym przeprowadzić DŁUGOFALOWĄ redukcję. Pierwszy tydzień/dwa mam zamiar stopniowo przerzucać się na "ryż i kurę", oraz walczyć z potrzebą zjedzenia czegoś słodkiego.
Aktualnie mam czas na siłkę 2x w tygodniu + latam na orbitreku 3x w tygodniu, tak więc na spokojnie, żeby się trochę zaadaptować do pracy.
Na starcie chciałbym tak podpytać, czy lepiej tą dietkę to taką zbilansowaną zapodać, z normalną podażą węgli, czy może lepiej z MAŁĄ ilością węgli, albo w ogóle jakiś low carb/keto? Co będzie najrozsądniejszym wyjściem przy założeniu, że redukcję będę ciągnąć aż mi zejdzie ten bebech?
Tak mi wyliczyło na fabryce siły, to chyba dobry pułap kaloryczny dla mnie co?
3337 kcal
- 15% białka: 501 kcal = 126 g
- 55% węgli: 1836 kcal = 459 g
- 30% fatu: 1001 kcal = 112 g
Jak tylko ktoś się ustosunkuje do mojego pytania, to wtedy ułożę jadłospis i będziemy lecieć dalej z tematem, bo naprawdę miarka się przebrała z pechem w moim życiu i czuję, że to jest czas na poważne zmiany.
Z góry dzięki za podpowiedzi.
Edytowany przez PawloXL, 01 styczeń 2018 - 21:01 .