nakręcałeś się kiedyś? wiesz wchodzisz na ring/chodnik/plac zabawa i mówisz sobie " O Kr*wa, przeciez to TEN koleś co powiedział że jak mu nie dam rady to zabije mi starych, zgwałci dziewczynę, osuszy konto... Masakra muszę mu doj*bać ON albo JA. Wyj/bie mu głowe i zadeptam na ringu/chodniku/placu zabaw... Wiem, ze potrafie. czuje że podejde do niego i wyrwe mu głowe..." bo takim monologu morale ida w góre, mózg chowa sie w piety, zadnych kompleksów, wyrzutów sumienia.
jak sobie nie radzisz ze stresem to go wykorzystaj, niech cię zmotywuje, zamień go w szał, furie. Wiem,że może brzmi to jak bełkot szaleńca, ale to naprawde działa...
kiedyś tez miałem problemy z odpowiednim nastawieniem do walki , nie mogłem złapać tchu, moja twarz pulsowała a w oczach mogłeś wyczytac wielki napis DUPA.
jednak za młodego pojechałem na kilka spotkan WKS-u u siebie i tak w stadzie jak słyszałem okrzyki, kto co tam komu nie wyrwie... złapałem "bakcyla" po takim przezyciu to nakrecony łaziłem przez kilka dni,później sam sie nakręcałem i jakos tak mi zostało...
