Witajcie,
Piszę z dość nietypowym pytaniem, może ktoś z Was ma podobne doświadczenia. Wybaczcie przydługi wstęp, ale chcę dać pełny ogląd sprawy, gdyż jest nietypowa.
Jestem dwa lata po operacji usunięcia jądra (rak jądra). Teoretycznie drugie jądro powinno zabezpieczyć mnie hormonalnie, ale tak się nie stało. Poziom mojego testosteronu oscylował w granicach dolnej granicy normy (wiek 28 lat - obecnie). Skutkiem było oczywiście pogorszone samopoczucie, spadek masy ciała (do 79kg z 89kg przed operacją), spadek libido i brak zainteresowania czymkolwiek. Po roku lekarz zalecił mi przyjmowanie DHEA i zgodził się na stosowanie tribulusa. Do tego dorzucałem żeń-szeń i miłorząb. Tak ciągnąłem blisko rok, co pozwalało mi w miarę normalnie funkcjonować, choć jakość życia uległa dramatycznemu pogorszeniu. Ważyłem 82kg, szybko się męczyłem, miałem trudności z wywołanie i utrzymaniem erekcji (wszystko na pół gwizdka). Wziąłem się jednak za siebie, ćwiczyłem trochę na siłowni, zdrowo i regularnie się odżywiałem, a w rezultacie wróciłem nawet do wcześniejszej wagi ciała. Samopoczucie jednak nadal było beznadziejne, huśtawka nastrojów, a sobą byłem tylko przez dwie godziny dziennie po przyjęciu czegoś na podbicie testosteronu przed treningiem. Mając dość takiego stanu rzeczy udałem się do mojego lekarza, który postanowiło o wdrożeniu Hormonalnej Terapii Zastępczej (HTZ).
Wszystkie wyniki oprócz testosteronu mam w normie. Nigdy wcześniej nie brałem sterydów.
Na pierwszy ogień poszedł Undestor 40mg, ale w pierwotnie zaleconej dawce 3x1 nie dawał żadnego efektu. W zwiększonej dawce 3x2 miałem „kolorwe sny” i troszkę lepsze samopoczucie, ale efekt i tak był gorszy niż na DHEA i tribulusie. Jądro zmniejszyło się o połowę, bo przy DHEA tribulusie pracowało cały czas na „pełnych obrotach”. Lekarz postanowił o wdrożeniu Omnadrenu 250mg ostrzegając, że to bardzo silny środek a HTZ może być konieczne na stałe. Na marginesie dodam, że mam zamrożone nasienie sprzed operacji, więc liczę się z ewentualnymi skutkami ubocznymi w zamian za podniesienie komfortu życia i przywrócenie normalności.
W ostatni poniedziałek Omnadren z apteki wstrzyknęła mi pielęgniarka w szpitalu (tak więc mało prawdopodobne, żeby lek był podrobiony albo zastrzyk źle wykonany). Do dzisiaj, a minęło 5 dni, nie odczułem żadnego pozytywnego wpływu na moje samopoczucie, siłę czy libido. Co gorsza, jestem bardziej zmęczony i śpię dodatkowo po południu po 1,5h, czego nigdy nie robiłem, a w nocy i tak normalnie 8h! Libido jest dosłownie zerowe.
Lekarz powiedział, że efekt może wystąpić w drugim tygodniu, gdy zaczną działać dłuższe estry. Wiadomo jednak, że lekarze swoje a doświadczenie życiowe swoje, stąd ten post.
Dziwi mnie, że nie poczułem tego pierwszego, który działa ponoć już drugiego dnia. Jestem trochę zaniepokojony, bo brak reakcji na tak silny środek może oznaczać, że nie ma dla mnie nadziei w egzogennym testosteronie, co nie wróży najlepiej.
Wykluczam raczej inne czynniki wpływające na samopoczucie i libido. Nie mam depresji, jestem obiektywnie zadowolony z życia.
Czy tak długie przyjmowanie buzdyganka i DHEA (ponad rok z krótkimi przerwami), które pobudzają produkcję endogennego testosteronu, mogło jakoś na mnie wpłynąć? Czy możliwe jest, że dawka jest za mała, żeby wywołała efekt leczniczy (może powinienem brać 500mg co dwa tygodnie albo częściej?) Inny ester? A może jest jakiś okres „nasycenia”? Wybaczcie niefachowy język, ale mało jest publikacji o HTZ dla mężczyzn, a większość tematów dotyczących Omnadrenu wspomina co najwyżej o tym, że „jak nie klepie, to musi być fake”.
Będę wdzięczny za Wasze uwagi.