Kolej na Mnie. Ochrzczono Mnie jako Magdalena.Wiek Chrystusowy w połowie za Mną. Tak naprawdę wypowiedziałam najpierw wojnę zbędnym kilogramom (rozpoczęta kampanią październikową prawie dwa lata temu. Btw jest jeszcze "parę - naśćie?? niedobitków - wojna prawie "stuletnia", ja lżejsza o 16 kilo - no fajnie, ale w ciuchach <_< Pole bitwy przeniosłam do fitness klubu - zakochałam się w orbitreku - platoniczna miłość trwała dość długo, zakończona (?) miesiąc temu, zdradziłam go z wiosłem, hehe. Zaczęłam romansować na siłowni, ale tylko z maszynami - hantle, sztangi - nie moja liga, myślę sobie ... Niestety systematyczność nie była, podkreślam NIE BYŁA, moją mocną stroną. Jednocześnie utrzymywałam regularne "stosunki" z rowerem - do i z pracy (20km dziennie, 5x w tyg. - w tym czasie zaniechałam spotkań na siłowni) - jesienno - zimowy czas spędziłam na siodełku i ... zrobiłam prawko, wrrreszczie, niestety ... Od maja za namową pierwszy raz dotknęłam hantelka i sztangi - jest dreszcz na samo wspomnienie

Hmmm...przeczytałam co napisałam, sorki za głupkowaty styl, następne posty będą "normalne".