Witam:)Oto kawałek mojego zycia
Nazywam się Krzysiek. W październiku skończę 22 lata. Od najmłodszych lat byłem otyły. Nie ciężko się domyślić że w szkole czy poza nią nie miałem łatwo. Setki razy byłem obrażany, wyzywany od grubasów, pulpetów itp. Często zdarzało się tak że najbliżsi zadawali mi ból nawet o tym nie wiedząc poprzez niby to śmieszne komentarze. Czułem się gorszy od innych i to przez kilka ładnych lat. Zawsze się uśmiechałem i udawałem że wszystko jest w porządku ale tak naprawdę był to śmiech przez łzy. Nigdy nikomu nie powiedziałem o moich problemach zawsze wszystko dusiłem w sobie. Nie jedna noc przepłakałem i pytałem Boga dlaczego akurat Ja? W pewnym momencie dosłownie w jednej chwili pomyślałem że musze cos z tym zrobić. Postanowiłem że zacznę ćwiczyć. Wyciągnąłem stary rower stacjonarny firmy Romet(sprzęt dość stary ale sprawny) i zacząłem codziennie jeździć. Do tego doszły treningi na własnoręcznie zrobionej siłowni. Początki były bardzo ciężkie. Codziennie zadawałem sobie pytania typu po co mi to? I tak nie schudnę. Jednak z czasem było lepiej. Po pewnym okresie czasu pojawiły się pierwsze efekty co było dla mnie nagroda za poświecony czas i wysiłek jaki w to włożyłem. Zmotywowało mnie to bardzo. Czas leciał a ja ćwiczyłem więcej i częściej. Cała złość jaka we mnie siedziała pomagała mi w najcięższych momentach. Bywało tak ze po prostu miałem już dość i chciałem zrezygnować nie z walki z otyłością a np. z dzisiejszego treningu bo jestem zmęczony bo jest zimno. Było tysiące wymówek ale cały czas miałem przed oczami te wszystkie twarze ludzi którzy mnie dręczyli i nie mogłem odpuścić. Nie raz bywało ze na mojej „siłowni” temperatura sięgała -12, bywało ze biegałem przy -22 stopniach, bywałem tak zmęczony ze przed oczyma robiło mi się ciemno, było mi słabo i myślałem ze za chwile zemdleje ale nie odpuszczałem bo po każdym wysiłku mówiłem sobie dałeś rade jesteś wielki już nikt cię więcej nie zrani. Sukces rodzi się w bólu. Wiecie jakie to piękne uczucie pójść do sklepu i kupić sobie jeansy takie jakie się podobają a nie takie w które się zmieścisz? Niby nic wielkiego ale ja miałem łzy w oczach. W ciągu dwóch lat zrzuciłem około 50 kg ale to nie jest koniec mojej walki. Zostało mi jeszcze 10 kg ale już wychodzę na ostania prosta i widze metę. Nie poddam się albo wygram albo umrę w walce. Pamiętaj chłopaku, dziewczyno to twoje życie i wszystko zależy od ciebie! Nie czekaj DZIAŁAJ!
Może moja historia zmotywuje kogoś do podjęcia walki ze samym sobą.
Pozdrawiam wszystkich
„ Ten, kto pokonuje innych, jest silny. Ten, kto pokonuje siebie, jest potężny”
#1
Napisany 09 marzec 2012 - 02:33

#2
Napisany 09 marzec 2012 - 07:55

Czekamy na jakieś fotki ! Powodzenia
#3
Napisany 09 marzec 2012 - 07:58

Bardzo ciekawa historia;) powodzenia Krzuchu!

#4
Napisany 09 marzec 2012 - 08:58

Życzę powodzenia, wymarzonej wagi i jeansów
!

#5
Napisany 09 marzec 2012 - 09:56

walka z samym sobą to jedna z najcięższych batalii w życiu.. tak jak koledzy wyżej wrzuć fotki jest taki dział nasze przemiany czy coś w ten deseń..
10 kg które Ci zostało przy 50 zrzuconych to pan pikuś
pozdro!


#6
Napisany 09 marzec 2012 - 10:55

Najgorsze jest to że 99% osób nie potrafi tak jak ty wziąć się za siebie tylko narzekają i jedzą jeszcze więcej bo to daje im szczęście i tak błędne koło się toczy. Powodzenia i obyś kiedy nawet o masie zaczął myśleć. A jak było z michą czy po prostu mało jadłeś?
#7
Napisany 09 marzec 2012 - 14:15

Fotki wrzucę jak osciągne zamierzony cel
Co do diety to na początku starałem się jeść mniej, później odstawiłem to co słodkie i zdrowo się odżywiałem a teraz trochę poczytałem i jestem na low crabie.

Co do diety to na początku starałem się jeść mniej, później odstawiłem to co słodkie i zdrowo się odżywiałem a teraz trochę poczytałem i jestem na low crabie.
#8
Napisany 09 marzec 2012 - 17:45

Jak masz taką możliwość to wrzuć obecne, będzie po jakimś czasie co porównywać, dodatkowa inspiracja, motywacja dla innych.
Pozdrawiam i życzę osiągnięcia celu !
Pozdrawiam i życzę osiągnięcia celu !
#9
Napisany 09 marzec 2012 - 18:21

no zrzucić 50 kg ... naprawdę musiałeś się napracować życzę powodzenia na ostatniej prostej
Tak jak koledzy wyżej ,wrzuć jakieś fotki

Tak jak koledzy wyżej ,wrzuć jakieś fotki
#10
Napisany 09 marzec 2012 - 18:23

bardzo motywująca opowieść i sukces, który rodził się trochę w bólach. szacun, że się wziąłeś za siebie, bo najgorzej jak sie ktoś ciągle użala. Fajnie, jakbyś wrzucił foty, to dopiero działa na wyobraźnię. Pamiętaj jednak o bardzo ważnej rzeczy - utrzymywaniu efektów!
powodzenia w dokończeniu dzieła, choć tak naprawdę przygoda z siłownią powinna trwać
powodzenia w dokończeniu dzieła, choć tak naprawdę przygoda z siłownią powinna trwać
0 użytkowników czyta ten temat
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych użytkowników