witam.
moj niby-trening (bardziej po to zeby sie ruszac a nie dla sylwetki) wyglada tak:
pompki - 4 serie po 25-30 powtorzen (najczesicej rece sa ulozone jak barki lub blizej tulowia), 4 serie - uginanie ramoin z hatlami (15kg) po 12 powtorzen, unoszenie nog - 3 serie po 15-20 powtorzen - tak codziennie oprocz niedzieli lub soboty, raz na jakis czas podnoszenie sie na drazku nadchwytem - 4 serie po 6-7 powtorzen (maksymalnie tyle sie podnosze)
cwicze wieczorami miedzy okolo 21ej, staram sie nie jesc kolacji ale nieraz nie moge sie powstrzymac. czy lepiej jest zjesc przed czy po takiego ruszania sie? ewentualnie czym mozna zastapic kolacje?? jakimis odzywkami czy bialkiem??
ciezko mi sie zebrac na silownie bo jesli zona ma druga zmiane nie mam z kim dziecka zostawic a jesli juz zaczne chodzic na silownie to chcialbym to robic regularnie. dlatego cwicze sobie w domu.