Z karkiem nie było problemu, ale od kiełków (chyba) przed treningiem zaczęły się masakryczne gazy i wzdęcia, oczywiście na treningu musiałem wstrzymywać co wiązało się z bólem brzucha, no ale jakoś przeżyłem i nikt się nie udusił
Dzisiaj na trening cholernie nie chciało mi się iść, ale jak już wszedłem to nie było problemów z wzięciem się do roboty. Mam wrażenie, że uda już się fajnie rozwijają, gorzej, że przy rozłożonych na boki ramionach ciągle jeszcze widzę żebra na klacie. Przy przednich przysiadach sztanga mnie uciska w wystające obojczyki
Trening:-Przysiad przedni 5x5 do 75 (?) kg - nie wiem ile dokładnie ważył gryf, bo jest grubszy niż 20-kilowe. Ciężaru z talerzy było jakoś 55 kg.
-Podciąganie szeroki nachwyt 5x5 - pierwsze dwie serie z 10 kg dociążenia w pasie
-Wyciskanie skos [+] do 65 kg 12/12/10
-Wyciskanie sztangielek nad głowę 3x12
-Uginanie sztanga 3x12
-Pompki na poręczach +20 kg dociążenia 14/14/10
-Szrugsy 3x15
-Wspięcia stojąc 3x20
-Unoszenie nóg do pionu 2x25
-Spięcia skos [-] 20 powt
-Allahy 3x15
Rozciąganie.
Jutro cały dzień na uczelni a później impreza wydziałowa, więc raczej nie będzie czasu się najeść, więc robię dzisiaj nadmiar