Wielu ludzi tłumaczy sobie używanie pasków i haków tym, że ich plecy dałyby radę, ale chwyt im puszcza. Inni zaś stosują przechwyt, co jest w porządku pod warunkiem, że wykonujemy go poprawnie. Jednak co jeśli mógłbyś podnosić duży ciężar nachwytem bez dodatkowego sprzętu, siłą własnych dłoni?
Porozmawiajmy o chwycie zamkowym.
Technika, o której mam zamiar napisać jest używana przede wszystkim przez sztangistów. Przy wykonywaniu zarzutów muszą trzymać gryf nachwytem, a chwyt na zamek im w tym bardzo pomaga. Polega on na zamknięciu i trzymaniu kciuka palcem wskazującym oraz środkowym. Oczywiście jeśli uda ci się dodatkowo serdecznym, tym lepiej dla ciebie. Pokażę na zdjęciach jak to wygląda.
Różnica jest widoczna na pierwszy rzut oka, jednak w jaki sposób ona tak właściwie pomaga w utrzymaniu większego ciężaru?
Zwróć uwagę, że przy tradycyjnym chwycie kciuk jedynie przyciska palec wskazujący do gryfu, co nie daje odpowiedniej asekuracji przed wyślizgnięciem lub obróceniem się gryfu w dłoni. Gdy zaczyna tak się dziać ludzie najczęściej robią przechwyt, co jak wspomniałem wcześniej jest okej, jeśli wykonujemy go poprawnie. Przy przechwycie gryf trzymany podchwytem chce obrócić się w przeciwną stronę niż przy nachwycie i między innymi to jest powodem, dla którego jesteśmy w stanie podnieść większy ciężar w ten sposób.
Wróćmy jednak do chwytu zamkowego. Działa on podobnie jak przechwyt, gryf nie ma dokąd uciec. Ważne jest jednak, aby kciuk był jakby zawinięty wokół gryfu, niż ułożony wzdłuż niego.
W pierwszym przypadku chwyt zamkowy nie zadziała bo palce nie mają się o co zaczepić, a o to chodzi w tej technice. Pozostałe dwa palce blokują kciuk i równie mocno ściskają gryf.
Niestety jest jeden minus tego chwytu. Poobcierane i bolące kciuki. O ile z tym pierwszym zaraz wam powiem jak sobie poradzić to do drugiego musicie się po prostu przyzwyczaić.
Proponuję zakupić sobie taśmy podobne do tych co używają siatkarze, bardziej profesjonalnie nazywa się to przylepiec włókninowy. Jest on bardzo tani, starcza na długo i dostaniecie go w każdej aptece. Ja używam tych o szerokości 2,5 cm. Wystarczy okleić sobie kciuki przed treningiem i problem z obtarciami powinien być załatwiony. Pamiętajcie jednak, żeby nie robić tego zbyt grubo bo chcemy utrzymać w nim ruchomość. Osobiście oklejam 3 razy dookoła.
Jedno mamy załatwione. Jak w takim razie poradzić sobie z drugim?
Jak już wspomniałem musisz przyzwyczaić się do tego rodzaju bólu, z czasem minie i nie będzie odczuwalny. Proponuję wykonywać zwis na drążku w tym chwycie, podciągania, różnego rodzaju wiosła, jak masz możliwość to spacer farmera. Generalnie wszystko gdzie musisz coś podnieść. Nie ominiesz tego etapu, ale nie będzie on też trwał długo jeśli będziesz cały czas przyzwyczajał kciuki.
Oczywiście bądź przygotowany na to, że zrzucając paski i haki początkowo odczujesz różnicę ciężarów - nieco lepszy start będą mieli ci, co podnoszą przechwytem. W każdym razie pracuj nad chwytem, udoskonalaj technikę i na efekty nie będziesz musiał czekać długo.
Dobra, ale ktoś może zadać sobie pytanie dlaczego właściwie namawiam do wykluczenia pasków i haków z treningu? Powód jest prosty. Co zrobisz, jeśli zapomnisz wziąć ze sobą sprzętu? Przez kawałek szmatki nie będziesz w stanie wykonać treningu? Co jeśli ktoś poprosi cię o pomoc w przeniesieniu czegoś bo nie daje rady. Odpowiesz mu, że nie możesz bo nie masz przy sobie pasków?
Człowiek jest tak silny jak silny jest jego najslabszy punkt, a zakładanie pasków czy haków to tylko ominięcie problemu zamiast jego zlikwidowanie. Dlatego właśnie namawiam was do trenowania chwytu, a co z tym zrobicie pozostawiam wam oraz waszej intuicji.