Witam,
mam duży problem z kapturem - wczoraj popołudniu zaczął mnie pobolewać (prawy) ale jeszcze było znośne więc nie zwracałem uwagi. Wieczorem podczas meczu ból był już nie do wytrzymania. Ciężko go opisać ale jest taki jakby kłujący i pulsujący. Najdziwniejsze to, że mniej boli w pozycji stojącej lub siedzącej. Myślałem, że to może przewianie ale przecież bym głową ruszać nie mógł.
Ból był tak duży i w każdej pozycji leżącej, że nie spałem calutką noc próbując znaleźć jakąś pozycje i walcząc z bólem aż w końcu wstałem o 5 bo już nie miałem siły. Kilka godzin po wstaniu ból jakby trochę zelżał ale niestety zaczyna się to samo z lewym.
Wczoraj smarowałem fastumem kilka razy ale nie pomogło nawet w 1%.
Ktoś wie co to może być i jak temu zaradzić?
Lekarz na razie odpada, pójdę jak nie przejdzie po kilku dniach.